środa, 2 marca 2011


Matthew Pearl Klub Dantego
Bardzo smakowity kryminał z najwyższej półki. XIXwieczny Boston, grono przyjaciół - profesorów uniwersytetu tłumaczy Boską Komedię Dantego. Ich praca nie spotyka się z uznaniem, konserwatywne władze nie chcą wprowadzać "na swój teren" dzieła nieznglosaskiego i papistowskiego. Uczeni są szykanowani, ale nic nie jest w stanie odsunąć ich od Dantego.
Wtedy miastem wstrząsa seria brutalnych zbrodni. Giną prominentni obywatele miasta, a przed śmiercią zadawane im są takie same tortury, jakie Dante każe cierpieć grzesznikom w piekle. Rychło okazuje się, że mordercę coś łączy z naukowcami, którzy mogą liczyć tylko na siebie i na Nicolasa Reya, pierwszego czarnoskórego policjanta w Bostonie.
Ta ciekawa książka prezentuje obraz życia XIXwiecznego Bostonu, który brzmi całkiem wiarygodnia - jest to epoka dżentelmenów, uczonych darzonych estymą, ale i nietolerancji - dopiero wszedł w życie zakaz niewolnictwa, a także poszukiwania swojego miejsca w świecie, zmienionym przez wojnę secesyjną.
Co interesujące, wszystkie pierwszoplanowe postacie żyły naprawdę (oprócz Nicolasa). Problemy z wydaniem Dantego w USA również są prawdziwe.
Myślę, że książka jak najbardziej może zachęcić do przeczytania arcydzieła Dantego. I naszła mnie jeszcze jedna refleksja: jeden z bohaterów, słynny poeta Longfellow jest powszechnie rozpoznawany, szanowany, zasypywany listami od fanów. Aż trudno uwierzyć, że były kiedyś czasy, gdy poeci byli takimi - mówiąc językiem współczesnym - celebrytami. Dziś tę rolę przejęły gwiazdy ekranu, i nic dziwnego, oni również dostarczają nam rozrywki, tak jak niegdyś poezja. Mimo wszystko za celebrytów uchodzą dziś osoby, które niewiele sobą reprezentują. Ach, gdzie te czasy, kiedy ludzie wielbili poetów...
Autor napisał też "Cień Poego", nie zdążyłam go doczytać do końca, ale postaram się to nadrobić.