niedziela, 19 grudnia 2010








Borys Akunin
Pelagia i biały buldog


Przyznaję, że niewiele miałam do czynienia z literaturą rosyjską. Niedawno, podczas pobytu w bibliotece, znalazłam tę oto książkę. Napis "kryminał prowincjonalny" na okładce prezentował się całkiem smacznie, więc postanowiłam spróbować :)
Zaczyna się całkiem ciekawie. Poznajemy biskupa Mitrofaniusza, dostojną i znaczącą personę. Otrzymuje on list od swej ciotki - zapalonej hodowczyni buldogów, z prośbą o pomoc. Ktoś truje jej psy, citka obawia się też o własne życie. Władyka wysyła na miejsce zaufaną zakonnicę, roztrzepaną Pelagię, która jest mistrzynią w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Tymczasem Mitrofaniusz musi stoczyć walkę z okrutnym urzędnikiem, Bubiencowem, wysłannikiem Świętego Synodu...
Fabuła zapowiada się więc interesująco, ale potem coś się dzieje. Nie wiem jak i dlaczego, ale intryga zaczyna trochę się rozmywać. Raził mnie też styl autora, bardzo rozwlekły i przesadnie żartobliwy.
Nie mogłam uniknąć porównania z książkami Królowej, Agathy Christie. Wiele z nich to także kryminały prowincjonalne, ale napisane moim zdaniem znacznie lepiej, językiem jasnym, zwięzłym, nie budzącym znużenia u czytelnika.
Mimo tych sporych zastrzeżeń, zakończenie książki zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Nie będę zdradzać szczegółów, ale wszelkie tajemnice zostaną rozwikłane w dość nietypowych okolicznościach. Zakończenie jest też wstępem do kolejnej części cyklu - "Pelagia i czarny mnich". Ze względu na zakończenie i na to, że główni bohaterowie wzbudzili moją sympatię, sięgnę po kolejną część i zobaczę, czy moje zdanie się zmieni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz